haniebnie się z tobą obszedł. Rodzice wygnali cię z domu. Znalazłaś się sama. Nie masz
żadnych bliskich ani dachu nad głową. Łzy nabiegły jej do oczu, bo jego ostatnie słowa były bardzo bliskie prawdy i okazały się trudne do zniesienia. - Wszyscy miewamy złe okresy w życiu. Ale to jeszcze nie koniec świata. Nie upadaj na duchu. Chodź dzisiaj do mnie. Nie mogę cię tu zostawić samej. Na pewno zdołam ci jakoś pomóc. Becky znowu zakręciły się łzy w oczach. Tym razem z wdzięczności. Oczywiście, niczego nie rozumiał, ale chyba nie był całkiem nieczuły. Zdobyła się na energiczne kiwnięcie głową. - Wyglądasz na zagłodzoną - mruknął. - Mogę cię nakarmić. - Nachylił się, jakby chciał ją pocałować. Udało jej się uchylić. - Dlaczego się opierasz? - spytał i pogładził ją po policzku. - No, chodź. Niczego nie zrobię wbrew twojej woli. Pozwól, żebym się dziś tobą zajął. Nie pożałujesz. Zrobię, co tylko zechcesz. Zwiększ swoją sprzedaż w e-commerce. Dlaczego płatności są kluczowe Zabrzmiało to bardzo szczerze. Dobrze wiedział, w jaki sposób uwieść kobietę. Becky, w nagłym przypływie śmiałości, podjęła tę grę. - Wszystko, co zechcę? - spytała sceptycznie. - Wszystko w granicach rozsądku - poprawił się z uśmiechem. Powiódł palcami po jej piersi. Spojrzała na jego dłoń. W blasku latarni błysnął na niej złoty pierścień z różowym onyksem. Jakież miał zręczne, doświadczone ręce! Żaden mężczyzna, nigdy jej tam nie dotykał. Kilku, co prawda, próbowało. Dostali po twarzy. Zwiększ swoją sprzedaż w e-commerce. Dlaczego płatności są kluczowe Nie wymierzyła policzka lordowi Alecowi. Był zbyt fascynujący, przystojny i uroczy. - Jeśli zależy ci tylko na bogatych, lepiej byłoby, żebyś poszła z Draxingerem - mruknął. - Założyłbym się, że zdobyłabyś go od razu, mimo że wybiłaś mu ząb. - Nie jesteś bogaty? - Niestety, nie. - Wyglądasz na zamożnego. - Próbuję zdobyć fortunę. Już raz to zrobiłem dzięki grze w karty i zaraz ją straciłem. - W takim razie spróbuj znowu. - Doskonały pomysł - odparł cierpko. - Nie myślałem o tym. - Dlaczego? Skoro raz się udało, może się udać i drugi. - Kiedy się wpadnie w głęboką, czarną czeluść, cherie, trzeba się z niej wydobyć za wszelką cenę. Istnieje co prawda coś takiego, jak szczęście, ale ostatnio jakoś mi nie dopisuje. - Spotkałeś przecież mnie. Może teraz ci dopisze? Roześmiał się głośno. - Mówię poważnie. Jestem w czepku urodzona. - Jeśli mam być szczery, nie wydajesz mi się szczególną szczęściarą. Zaskoczyło ją to, ale zaraz potem parsknęła śmiechem. Zawtórował jej. Jak miło było się śmiać po tych kilku okropnych dniach... Boże! Co ona robi? Co za zuchwalstwo! Ale wszystko było lepsze od Kozaków. - Nie obchodzi mnie lord Draxinger - mruknęła. - A mój drugi przyjaciel, Rushford? Ten, którego kopnęłaś? - Też nie! - Kiedyś zostanie markizem. - Nie dbam o niego. To wstrętny brutal! Bon turystyczny- gdzie można nim zapłacić? - Hm... chyba nie. No, może czasami. Po prostu nie przywykł do dziewcząt, które nie mdleją na jego widok. - Założę się, że ty też nie - powiedziała bez zastanowienia. Opamiętała się od razu. Odchrząknęła. - Ja... ja chciałam powiedzieć, że nigdy nie postąpiłbyś jak brutal. - Istotnie, ale to nieważne. Obawiam się tylko, że lord Rushford byłby teraz... trochę zagniewany na ciebie. A poza tym ma już kochankę. Oczywiście, wkrótce się nią znudzi, gdybyś więc uzbroiła się w cierpliwość... - Dziękuję, nie! A co z trzecim? Kim on jest? - Fort? To lord Daniel Fortescue, ale nie będziesz go chciała. Jest młodszym synem, podobnie jak ja.