- Mary! - Serce podskoczyło mu do gardła na jej widok, wydała mu
się tak czysta, tak doskonała... Owszem, była zupełnie naga, lecz mimo to nadal wyglądała jak wcielenie niewinności. - Jeremy, potrzebuję cię. Ja zawsze cię potrzebuję, prawda? Pomóż mi! Jest mi zimno, jestem zrozpaczona i tak straszliwie głodna... - Och, Mary... - Musisz mnie wpuścić do środka. Musisz odsunąć te wszystkie rzeczy, która mnie powstrzymują i wpuścić mnie. - Nie mogę. Czy nie wiesz, że zostałaś wampirem? - Zimno mi, Jeremy. I jestem taka głodna. Jeremy, ja naprawdę umieram z głodu. Proszę cię... Serce mu się krajało, gdy słyszał ten błagalny głos. Nie mógł znieść, że Mary cierpi, w dodatku to był tylko sen, a we śnie nie miało znaczenia, czy on otworzy okno, czy nie. Nie miało znaczenia, czy odsunie na bok te wszystkie rzeczy, które porozwieszała i poukładała Jessica, żeby mniej się Jak wyrobić paszport? Wszystko, co musisz wiedzieć bał. We śnie mógł wpuścić Mary do pokoju i przytulić ją, jak zawsze tego pragnął, a co nigdy nie było mu dane. - Jeremy... Jej glos wydawał się przenikać do jego duszy, do jej najtajniejszych zakątków. Nie, Jeremy nie mógł patrzeć, jak ona cierpi. Sięgnął ku oknu. RS żel na rany 156 ROZDZIAŁ DZIESIĄTY Sean Canady, jak zwykle ubrany po cywilnemu, stał obok jednego ze swoich ludzi, umundurowanego George'a Mendeza. Obaj przyglądali się młodemu mężczyźnie, który został zaatakowany w kostnicy. David Hayes jeszcze się nie ocknął, więc na razie nie można było niczego się od niego dowiedzieć, ale stan chorego stabilizował się powoli. - Nie zostawiajcie go samego ani na moment, sierżancie - rozkazał Sean. - Tak jest, panie poruczniku. - Nawet żeby się odlać. Mówię poważnie. Na końcu korytarza postawię Howletta, zawołajcie go w razie potrzeby, niech was na tę chwilę zmieni. - Tak jest, panie poruczniku. George Mendez był praktykującym katolikiem i właśnie z tego powodu Sean wyznaczył go do pilnowania laboranta. Policjant nie zadawał niepotrzebnych pytań, gdy Sean powiesił Davidowi na szyi duży srebrny krzyż, sam zresztą co chwilę ukradkiem dotykał swojego, który nosił na łańcuszku pod mundurem. - Panie poruczniku? - Tak? - Czy lekarze się pomylili? Ta dziewczyna żyła? - Sierżancie, jeszcze nie przeprowadziliśmy dochodzenia i na razie Skąd ten fenomen? nie wiemy dokładnie, co zaszło. W kostnicy brakuje jednego ciała, a laborant ucierpiał z powodu utraty dużej ilości krwi. Równie dobrze może RS 157 to być idiotyczny dowcip urządzony przez jego kolegów. Dopóki nie ustalimy szczegółów, nie podajemy nikomu żadnych wyjaśnień. Howlett ma za zadanie nie dopuszczać tutaj dziennikarzy ani innych ciekawskich. Najważniejsze jednak jest pilnowanie tego chłopaka przez cały czas. Poinformowałem już personel szpitala, że mają nie zaciągać zasłony nawet wtedy, gdy będą podawać mu kaczkę. Facet się załatwia, a wy, sierżancie,