Panuj nad soba... i uwa¿aj, co mówisz.
- Nie mam nic do ukrycia - stwierdziła. Wyczuła, ¿e Alex zamierzał cos dodac, ale sie zawahał. Serce podeszło jej do gardła. - A mam? - Oczywiscie, ¿e nie, kochanie. Nie chciałem cie zdenerwowac. Badz ostro¿na, to wszystko. Marla zadr¿ała z przera¿enia, ¿e bierze udział w czyms, czego nie rozumie. Skineła głowa, jakby Alex mógł to zobaczyc przez telefoniczne druty. - Co sie stało? - spytała Eugenia, sznurujac usta. Marla podała jej telefon, usiłujac uspokoic rozdygotane nerwy. Co sie z nia dzieje? Zrobiło jej sie słabo na mysl o tym biednym człowieku, który najpierw cierpiał z powodu strasznych poparzen, a potem umarł. Przez nia. Gorzej ju¿ byc nie mo¿e, pomyslała. Jednak w głebi duszy czuła, ¿e sie myli. I to bardzo. 7 Fajna fryzura - powiedziała Joanna, stajac w drzwiach. Chcac dotknac włosów Marli, wyciagneła ku niej dłon o szczupłych, ozdobionych pierscionkami palcach. - Dziekuje. Sama sciełam włosy. - Tak to wyglada. Wprawdzie Marla jeszcze całkiem nie ochłoneła po otrzymaniu od Aleksa informacji o smierci Charlesa Biggsa, ale z usmiechem poprowadziła przyjaciółke do salonu. Joanna szła pewnie, jakby odwiedzała ten dom dziesiatki razy. Była drobna kobieta o krótkich, prostych i jasnych włosach, 137 ciemnych oczach i waskich ustach. Miała na sobie miekki, biały dres, obszyty złota lamówka i białe tenisówki. Opalona szyje ozdabiały złote łancuszki, a na szczupłym nadgarstku nosiła tenisowa bransoletke wysadzana brylantami. Marla patrzyła na jej twarz, szukajac w rysach tej kobiety jakiejs wskazówki. Miała nadzieje, ¿e mo¿e cos jej sie przypomni, ale była prawie pewna, ¿e widzi te kobiete po raz pierwszy w ¿yciu. Kolejne rozczarowanie. Joanna opadła na jedna z kanap i opusciła dłonie na kolana. - I jak sie czujesz? - Lepiej, chocia¿ ró¿nie bywa. Ciagle jeszcze cierpie na bóle głowy, a to - wskazała na druty - doprowadza mnie do szału. - Ale to koniecznosc. - Przerwały na chwile rozmowe, kiedy Carmen wniosła butelke wina, dwa kieliszki i tace z owocami, serem i krakersami. - Czy podac cos jeszcze? - spytała, stawiajac tace na stoliku do kawy. - To powinno wystarczyc. Dziekuje. Carmen wyszła, a Marla nalała wina do obu kieliszków i podała jeden Joannie. - Wiec cierpisz na amnezje? - Zgadza sie. - Nie pamietasz mnie? - Joanna uniosła wygiete w łuk brwi i jakby chcac Marle rozbawic, zaczeła krecic głowa w prawo i w lewo, ukazujac kolejno profil. - A teraz?